nie o to mi chodzi. raczej "detektyw, który stwierdza, że czas się ujawnić" i puszcza jednego z nas, jednego "oprycha" z mocnych graczy. trzeba się zastanowić, czy to warte świeczki. w każdym razie czas wpleść w swoje rozważania przynajmniej jednego mafiozę, bo za parę rund miasto to wyłapię, u mnie będzie to niedziel albo ty, nie bój się ataku, zrobię to tak, by przeszło koło ucha
nawet lepiej - widzę, że niebieskooki nie jest do końca bezpieczny. jeśli w dzień mordu ujawniłby się jako detektyw, wyjął z kapelusza dwóch mocnych graczy/jednego mocnego, jednego średaniaka jako winnych, a potem został przez nas ubity, zyskalibyśmy trochę wiatru i miasto nie łapałoby o co chodzi. mówię, to są ryzykowne założenia i trzeba rozważyć, czy gra jest warta świeczki, ale jesteśmy blisko zwycięstwa i takie zagranie np. na sam koniec w wykonaniu jednego z nas byłoby spoko. z jednej strony miasto odsiałoby, postarałbym się, żeby tak się stało, jednego z tych oprychów, potem "o kurwa, więc to jednak nie jest det?" i potem mord na tej osobie, na jednym z nas. traciliby czas na myślenie o dupie maryny. pomyślcie o tym, skończylibyśmy to z hukiem.
Ostatnio edytowany przez Cover (2012-11-17 12:52:25)
Offline
Póki co zanim zaczniemy eliminować swoich trzeba spróbować utrzymać ich przy życiu. Póki co trzeba poczekać co wyjdzie po linczu na Armim, spróbować zlinczować Tomusa, przenieść podejrzenia na grupkę, którą wytypował Hadrian, następnie zwalić na Hadriana. Jeśli się nie powiedzie będziemy kombinować w tych realiach. Poza tym neistety Cover twój plan jest nierealny, dopóki Sonic jest żywy.
Ostatnio edytowany przez Reuel (2012-11-17 20:14:32)
Offline